Dziś na widelcu cała seria kosmetyków dla pań. Caviar prestige - Eveline Cosmetics
Szczegóły "odmładzającej kuracji z kawiorem" na stronie producenta, a poniżej moje spostrzeżenia i powody, dla których z jeszcze większą rezerwą podchodzę do Eveline Cosmetics:
--> Nazywanie czegoś prestiżowym (już w nazwie produktu!), ekskluzywnym (to o kawiorze głębiej na stronie internetowej), luksusowym itp. to odzieranie z tej rzekomej wyjątkowości. Dla mnie ma to wydźwięk mniej więcej taki jak "luksusowe kapcie" gdy mowa o tych z Gorlic, "ekskluzywna bułka" zakupiona w sklepiku pod blokiem, itd.
--> Jestem skłonna uwierzyć w specjalne działanie kawioru na ludzką skórę, ale nie chce mi się wierzyć w zawartość ikry w kremach by Eveline Cosmetics. Chyba że tak jak wszędzie piszą o orzeszkach "Produkt może zawierać śladowe ilości orzeszków..." Nie znalazłam informacji o ilości przysmaku przystawkowego na www.
--> Prawdziwe drgawki wzbudzają we mnie wszelkie Inca Inchi i Future Trans, czyli doprawianie marketingowej historyjki do zwykłych produktów. Dodawszy do tego oligoceany, wyciąg z Nonii, Argatensyl i kilka innych potworności niewiadomego pochodzenia okraszone kolejnymi kompleksami (o matko, mam własne!) kwasów (ratunku!)... Nie, dziękuję, poproszę o ten najzwyklejszy krem, który ma dodatkową zaletę - kosztuje jak najzwyklejszy krem.
--> Kremy kawiorowe są ultra-aktywne. Czy ktoś może mi wytłumaczyć co poeta miał na myśli, robiąc przy okazji błąd językowy, jako że winno być ultraaktywne.
--> Ekstremalnie sphotoshopowana pani modelka, której niewiele pozostało z naturalności i blasku modelki. Dobrze, że to tylko popisy pana grafika, a nie chirurga plastycznego. Następnym razem warto byłoby zwrócić uwagę choćby na symetrię brwi, bo długości się nie zgadzają i na krawędzie nosa, który jakoś dziwnie nie odstaje.