2009/08/26

Colgate. Total. Pustka Total.

Oto mamy przykład reklamy, za którą stoją opadające witki. Wcale nie witki odbiorcy, a twórcy tego przekazu reklamowego.
















Oni biedni już nie wiedzą jak reklamować zwykłą, pospolitą pastę do zębów. Nie znam się na technologii produkcji mazi służącej do dbania o higienę jamy ustnej, ale z coraz bardziej dennych reklam wnioskuję, że wszystko co mogło być odkryte, dawno zostało odkryte. 

--> Istnieje kilka składników mineralnych, które służą naszym zębom i które można dodawać do past.
    --> Można trochę poeksperymentować w konsystencji i kolorze substancji nakładanej na szczoteczkę co najmniej dwa razy dziennie.

    --> Nieco większe pole do popisu jest w opakowaniach - zarówno tubek, jak i pudełek na tubki, ale wbrew pozorom pole niezaduże.
       W efekcie bombarduje się nas reklamami takimi jak ta - stwierdzająca NIC. 

      Pełna ochrona? To jaką dawaliście mi dotychczas? Zbrakowaną?? Czuję się oszukana...

      Bardziej kompletna? Nie dość, że marketingowiec Colgate'owy ma kłopot z językiem polskim, bo to pleonazm, o którym więcej tutaj, to w dodatku ten frazes nic nie znaczy dla mnie. Pusto.

      12-godzinna ochrona - jak to wyliczyliście? Dla zgłębienia problematyki błędu językowego tego fragmentu polecam lekturę.

      Hasło "nowość" - w odniesieniu do czego? Do mycia zębów? Ochrony paszczy? Sami marketerzy nie wiedzieli, ale na wszelki wypadek dodali.


      Ratunku... Ja rozumiem potrzebę istnienia reklam, ale niech one coś za sobą niosą poza pustką.



      2 komentarze:

      1. I co ten post ma na celu? Reklamę postów na innym blogu autora! Pustka.
        ;P

        OdpowiedzUsuń
      2. To akurat nie pustka. Taki lajf. No lans = no lajf ;-)

        OdpowiedzUsuń